Carlisle McMillian prowadzi spokojny żywot na preriach koło Salamander.
Jako człowiek znikąd zdobywa szacunek miejscowych dzięki swoim rzemieślniczym
umiejętnościom, poznaje wspaniałe kobiety, zdobywa serce jednej z najbardziej
nieprzystępnych… I nagle spokojne życie zostaje zakłócone rządową decyzją o
budowie autostrady przez te spokojne rejony Ameryki.
Jeśli kto myśli, że to kolejny
ckliwy romans albo naiwna opowiastka o dzielnych obrońcach Ziemi, jest w
błędzie. Jest tu i romans, i walka o środowisko, ale są one pretekstem dla
rozważań znacznie poważniejszych – o kondycji społeczeństw mamionych łatwym
zarobkiem, złudnymi „nowymi miejscami pracy”, podejmujących decyzję na skutek
„świecidełek”, jakie za każdym razem „ofiarują” Wielcy Inwestorzy nie w imię
interesu publicznego, ale interesów swoich własnych.
To porażająca projekcja zmiany nastrojów
społecznych, które z przyjemnej toni jeziora, w którym można się przejrzeć
zamieniają się w groźne fale podtapiające fundamenty domów. To opowieść o
relacjach ludzkich, które potrafią się diametralnie zmienić, jeśli tylko
pojawia się coś atrakcyjniejszego. To opowieść nie tylko o współczesnej
Ameryce, ale również o każdym innym społeczeństwie, które toczą te same
choroby.
To opowieść o bezsilności wobec
agresji przekupionych podłych polityków, niegodziwych biznesmenów, obłudnych
urzędników. To opowieść o walce, którą trzeba prowadzić do samego końca, nawet
wbrew innym. By nawet wbrew innym „wykrzyczeć słowa, które powinny były zostać
powiedziane”.
Książka Roberta Jamesa Wallera
„Tango na prerii” wydanej w 2005 r. (w Polsce w 2006 r.) – choć nie jest
książką o Indianach – sięga po miłe memu uchu nastroje indiańskiej Ameryki lat
70., kiedy zdarzyła się Karawana Złamanych Traktatów, Wounded Knee II, kiedy
powstał American Indian Movement, w książce opisany jako Ruch Obrony Indian. Ktoś,
kto interesował się protestami Indian w Standing Rock w 2016 i 2017r., może w
tej książce znaleźć pewne podobieństwo sytuacji, choć w znacznie mniejszej
skali.
Książka uczy pewnej pokory w
postępowaniu z innymi ludźmi, otwiera na przestrzenie, których dotąd sobie nie
uświadamiałem, a których teraz, tuż po przeczytaniu, nie jestem w stanie
nazwać. Książka jest niepozorna, ale będzie chyba jedną z ważniejszych, którą
przeczytałem.
„Jeśli nie możesz wysłać w świat swojej wiadomości na rogach bizona,
przyczep ją do skrzydeł motyl. Wiesz przynajmniej, że została wysłana, choć przez
tak słabiutkiego posłańca” – to jedna z nauk z lektur „Tanga na prerii”.
Robert James Waller
Tango na prerii
Świat Książki 2006

|